Wieża na bagnach
Po bitwie o Karak-a-Mordin przyszedł spokojny dzień dwudziesty ósmy Sigmarzeita, Angestag. Dzień, w którym wszyscy mogli odpocząć i przemyśleć co czynić dalej. Mordin, jak się okazało król krasnoludzki poinformował wszystkich, iż choroba zaczęła również przenosić się na krasnoludzkie dziecko i jeśli akolicie zależy na życiu wszystkich dzieci należy niezwłocznie ruszyć na poszukiwanie wieży a tym samym informacji o leku. Wiadomym było, iż Dedris dysponował magicznym kuferkiem, który „podążał cały czas za nim” kiedy miała miejsce ostatnia taka zaraza. Należało więc liczyć, iż wspomniane zapiski o antidotum będą się w nim znajdowały a on sam będzie w wieży. Długotrwałe negocjacje co do zasadności wyruszenia reszty drużyny doprowadziły do konsensusu w postaci równego podziału ewentualnie znalezionych łupów.
Drugiego dnia podróży, przerwanego nie do końca przespaną nocą z powodu dziwnych jaszczurów zamieszkujących bagniska drużyna dotarła do wieży. Eksploracja poszczególnych pięter faktycznie uwieńczona została całkiem wartościowym łupem w postaci złota i ksiąg a także lunety znalezionej na szczycie wieży. Wspólne poszukiwania pozwoliły na znalezienie magicznego kuferka ukrytego za jednym z regałów w bibliotece. Właścicielem wieży najpewniej musiał być sam Dedris co potwierdziła notatka znaleziona w biurku.
Do interesującego znaleziska doszło w trakcie przeszukiwania piwnic wieży znajdujących się pod samą wieżą i ukrytych za solidnie wzmocnioną klapą, którą otworzyć można było jedynie za pomocą specjalnej dźwigni. W głębi ciemnego korytarza drużyna odkryła cele, w których leżały dawno zmarli przedstawiciele różnych ras. Wszystko wskazywało, iż byli tu przetrzymywani wbrew woli i najpewniej zmarli z głodu, zimna a może nawet chorób. W dalszej części korytarza znajdowało się ukryte komnata, na środku której czerwoną farbą narysowany był pentagram wpisany w koło. W jego centrum, twarzą do ziemi leżał jakiś człowiek obok którego znajdował się kostur zwieńczony pazurzastą dłonią trzymającą jakiś kryształ. Niestety, nie sposób było dostać się do ciała bez przekroczenia linii okręgu co po krótkich naradach uczynił Heinrich.
Kiedy Akolita wkroczył do kręgu stało się to czego wszyscy się spodziewali. W jednej chwili na środku w kłębach dymu ukazał się wojownik Chaosu naznaczony skazą Khorna. Spaczeniec próbował przekonać drużynę, by opuścili to miejsce w zamian za jednego z nich co spotkało się z natychmiastową reakcją w postaci przypuszczenia na niego ataku. Wojownik Chaosu okazał się ciężkim przeciwnikiem jednakże przeważające siły drużyny prowadzonej do walki przez sigmaryckiego akolitę odesłały go szczęśliwie w czeluście Chaosu. Niestety, próba zabrania cennych przedmiotów z ciała poległego czarodzieja znalezionego w pentagramie spowodowała uruchomienie magicznych zabezpieczeń co spowodowało dodatkowe, dość poważne rany wśród sigmarytów.
Na całe szczęście nikt nie zginął i po opatrzeniu rannych, pogrzebaniu martwych oraz zabraniu kuferka Kompania Gryfa mogła przygotować się do drogi powrotnej…